rzeczy niepokój 

rzeki przesyca i morza obłoków

2422 posts 82 followers 110 following

Co w ostatnich dniach sprawiło mi radość?

Szybki spacer w pełnym słońcu, woda jeszcze kapała mi z włosów i opadała wolno po słonym ramieniu. Na chwilę miałam znowu siedemnaście lat i chłodziłam rozgrzaną skórę w rzece dzieciństwa. R. chłodził piwo. Poza tym, leżąc na brzuchu, czytał Camusa w czarnej okładce, miał plecy całe w piegach i piasku. Już nigdy później nie wyglądał tak chłopięco. 

Niesmaczne, słabo schłodzone karmi. Tylko dlatego, że nagle przywołało wspomnienie jednego dnia z wczesnego dzieciństwa, kiedy bawiłam się na zagraconym podwórku sąsiadów, dorośli siedzieli przy stole, a B. postawiła na nim kilka butelek w ciemnym szkle. Zupełnie przypadkowa scena. Może pamiętam ją tylko dlatego, że wtedy chyba jeszcze nic mi nie dolegało. B. nie żyje, ich podwórko zarasta chwastami. Za to żaby ze stawu naprzeciwko są głośne jak kiedyś. W lipcową noc, kiedy wychodzą na powoli stygnącą ulicę, trzeba omijać je slalomem. A może już nie? Read More »

Nie mam domu. O tym myślałam, zasypiając przy uspokajającym szumie szpitalnych maszyn. Nie mogę mieszkać tam, skąd przyszłam, nie na stałe, ale tak bym chciała częściej bywać gdzieś, gdzie mnie widać. Niekiedy myślę, że jestem człowiekiem, który spadł na ziemię. Nie słyszę nawet najprostszego pytania potwierdzającego moją obecność. Co słychać, co u ciebie. Proszę, niech ktoś tutaj zapyta, jak się czuję, żebym mogła odpowiedzieć, że bardzo dobrze, dziękuję. Niech ktoś na chwile zaangażuje mnie w swoje rodzinne intrygi i koligacje, opowie historię sprzed piętnastu lat, rozpozna we mnie dziecko o rozjaśnionych od słońca włosach. Na przyjaźń i tak jestem już spóźniona.

Dni są nieznośnie długie i trudniej się schować za pracą. A nie ma innego sposobu na wyłączenie tęsknoty i zmartwień. Kiedyś piłabym wino. Read More »

Depresja znowu mnie zwiodła. Kiedy myślałam, że powoli wynurzam się na powierzchnię, zrozumiałam, że po raz kolejny zadziałała determinacja, by nie odkrywać się przed ludźmi ze smutkiem. To mechanizm automatyczny. Teraz znów jestem sama ze sobą, bez maski, fasady – brakuje mi efektowniejszych metafor, by opisać ten stan, bo czuję się zupełnie bezradna, bardzo, bardzo zmęczona. Powinnam jeść, ale przez większość czasu nie czuję głodu, a gdy już się to zdarza, zajadam go czymś przypadkowym albo zapijam kubkiem kawy. Kiedy lekarka rutynowo pyta o myśli samobójcze, nie jestem pewna, co odpowiedzieć. Wzruszam ramionami. Są niemal zawsze, jak szum w tle, i nie wierzę, że leki są w stanie je wyłączyć. Niekiedy pozwalają mi wstać z łóżka, ale czy dzięki nim zaczynam widzieć sens? Nie, raczej nie.

Read More »

 

Gdy byłam nastolatką i pierwszy raz usłyszałam od lekarki zwięzłą diagnozę depresji, nie mogłam wiedzieć, że to będzie ze mną już zawsze. Miałam jeszcze gdzie się schować. Jeśli nie w przyjaciołach, to chociaż w wierszu, piosence, krzyku. Nie miałam wątpliwości, że nasze plemię, nawet rozproszone, przetrwa. I że zawsze będzie ktoś, kto zadzwoni i powie, że już jedzie. Teraz wysyłam wiadomość do lekarki: proszę o konsultację w najbliższym możliwym terminie – jakby to miało w czymkolwiek pomóc, może chociaż odroczyć to, co i tak ma się stać. Jestem bardzo, bardzo zmęczona.