Często chcę wszystkiego. Teraz i naraz. Nagłe przypływy optymizmu i niekontrolowana wyobraźnia prowadzą mnie do miejsca, gdzie to, czego chciałam, mam już w zasięgu ręki. W przerwie podlewam rośliny na balkonie. Mogę pracować w osobnym pokoju, a nie siedząc wygięta w chińskie osiem między kuchnią a łazienką albo martwiąc się, że pralka zagłuszy moją rozmowę. Doceniam ten luksus. Tak jak to, że coraz rzadziej przytacza mnie ciężar błahych zadań – już prawie nie pamiętam, jak to było nagle rozklejać się podczas szorowania wanny w pustym mieszkaniu. Wszystkie książki znowu mają swoje miejsce.
Gdy wracam do tego, co realne, trochę nie dowierzam. Jak to? Przecież zaplanowałam już, co będzie, gdy się uda. Trzy głębokie oddechy i wracam do siebie, tu i teraz. Jeszcze trochę poczekam. Nadal chcę wszystkiego.
the wind's so soft and my skin
the sun so hot upon my side
looking out at this happiness
I searched for between the sheets
feeling blind to realise
all I was searching for was me